Obraz prezentowany na aukcji pochodzi z najwspanialszego okresu twórczości Danuty Lewandowskiej. Przeważającymi kolorami jest czerwień i czerń. Jest to dosyć mroczny praca, ale nie można jej odmówić głębokiej sakralnej atmosfery. Na pierwszy rzut oka trudno określić co widzimy. Jest to czarny okrąg na czerwonym tle, ale bawi się on z naszym okiem i nie sposób nie zacząć kontemplować obrazu w poszukiwaniu jego tajemnicy.
Obraz zaskakuje nas swoją pudełkową formą. Koło, które zauważyliśmy w pierwszym momencie, jest tłem do wertykalnie napiętych nylonowych strun. Są one przymocowane w równych odstępach od siebie i przez zamalowanie ich w niektórych miejscach czarną farbą, artystka tworzy iluzję, znikających linii. Czerń tła oraz strun zlewa się i pochłania trójwymiarowy element, przerywając go w nieoczekiwanym momencie. Dodatkowym atrybutem wprowadzenia tak nieoczywistego elementu, jak struny w obrazie jest cień, który rzucają na malowaną płaszczyznę. Mamy teraz do czynienia z multiplikowanymi liniami, jedynymi rzeczywistymi a drugimi powstałymi w trakcie gry światła z pracą. W przeciwieństwie do strun ich cienie stają się elementami ruchomymi zależnymi od oddziałujących na nie warunków oświetlenia. Nie sposób zobaczyć pracy dwa razy takiej samej. W ciągu dnia cień wędruje po pracy, a intensywność oświetlenia wyciąga jego kontrast bądź jego brak.
Artystka nie daje nam chwili wytchnienia. Malowana płaszczyzna również nie jest oczywista. Wewnętrzna warstwa obrazu przedstawia czarne koło o rozedrganych krawędziach przechodzących w czerwień tła. To, co wydaje się początkowo gradientem, okazuje się siatką kropek malowanych czubkiem pędzla, które w zależności od gęstości przemieniają się w formę przypominającą tajemniczą planetę. Dodatkowo Artystka wyciąga kształt koła z rozedrganej płaszczyzny, zaznaczając ją kolorem o większym natężeniu pigmentu. Czarne koło na czarnym tle, którego energia w postaci jeszcze ciemniejszych plamek zbiegających się ku środkowi, pochłania nas i nie sposób przestać badać wzrokiem obraz.
Kiedy przechodzimy obok pracy czy zmieniamy swoje położenie, dzieło zaczyna wibrować, struny wchodzą w dialog z kropkami, tworząc iluzję ruchu na obrazie. Bezsensownym jest oglądanie reprodukcji dzieła, które trzeba doświadczyć, aby je zobaczyć. Co więcej, aby poznać obiekt przedstawiony na aukcji, powinniśmy z nim spędzić nie dzień, nie miesiąc ani nawet nie rok. Nie można poznać całkowicie obraz czy zobaczyć go przez cudze oczy. Artystka spotkała przedwczesna śmierć, ale jej prace, które po niej pozostały, żyją i nieskończenie się zmieniają.
Zainteresowanie kulturą i filozofią dalekiego wschodu autorki dzieła ma niezwykły wpływ na obrazy. Są niczym sakralne ikony, zabierają nas w duchową podróż i hipnotyzują nas swoją złożonością. Złożona, niespotykana technika obrazów Lewandowskiej do tej pory zaskakuje nas swoim nowatorstwem nigdy nie przestaje nas zaskakiwać.