Rzeźby z cyklu „Ludzie z żelaza” są jednymi z najbardziej rozpoznawalnych prac Zbigniewa Frączkiewicza. Obiekty z tej serii znajdują się m.in. w Centrum Rzeźby Polskiej w Orońsku, w Mainz, Hanowerze, Fellbach, Worpswede i Karlsruhe w Niemczech oraz w Górach Izerskich. „Ludzie z żelaza” mają bardzo charakterystyczną surową formę. Powstają z odlewanych w Chocianowie pojedynczych części, które są potem łączone ze sobą grubymi śrubami. Osobno powstaje seria rąk, torsów, nóg oraz głów. Wszystkie formy są chropowate i wzbudzające uczucie nieukończenia. Z surowych elementów powstaje armia żelaznych ludzi stojących na szeroko rozstawionych nogach i z rękami ułożonymi wzdłuż ciała. Rzeźby opowiadają o kondycji współczesnego człowieka, który jest niewolnikiem cywilizacji i przemysłu. Są komentarzem do doświadczeń artysty w zakładach przemysłowych Polski południowej. W zależności od kontekstu, w którym są pokazywane mogą być różnorodnie intepretowane. Ludzie stojący w Górach Izerskich podkreślają dewastację natury przez współczesnego człowieka, który goni za pomnażaniem pieniędzy, nie patrząc na środowisko i katastrofę ekologiczną. Wzdłuż deptaka w Toruniu, Łodzi czy Sopocie stają się one z kolei przestrogą, aby nie zgubić swojego człowieczeństwa w pogoni za kolejnym dniem. Artysta chce nas ostrzec przed uniformizacją. Realizacje miejskie oddziałują swoją skalą, surowością i dosłownością. Wzbudzają w przechodniach uczucie dyskomfortu, ponieważ milcząca armia angażuje publiczność i nie pozwala nikomu pozostać obojętnym na jej nieme wołanie. Niekiedy dyskomfort przeradza się w sprzeciw – tak też się stało w przypadku jednego z żelaznych ludzi a mianowicie Człowieka z żelaza ustawionego w Gorzowie Wielkopolskim. Cieszył się on dużą popularnością, szybko stał się też symbolem miasta, zyskując znamienną nazwę Śfinstera, powstałą z połączenia pejoratywnej oceny rzeźby przez jej przeciwników (świństwo) i nazwiska jej fundatora (Józefa T. Finstera, radnego miejskiego). Gdy obok rzeźby przechodziły procesje z pobliskiego kościoła, zasłaniano ją workiem, zaś zmieniające się władze samorządowe podejmowały wciąż nowe uchwały pro- lub antyśfiństerowskie. Po kolejnej zmianie władzy, na jakiś czas umieszczono rzeźbę w miejskim magazynie, rzekomo, by poddać ją konserwacji. Udało się uchwalić powrót na stałe miejsce. Jednak na dzień przed powrotem na rynek została zniszczona silnymi uderzeniami siekiery.
Przeciętny odbiorca zderzony z Ludźmi, czy to w centralnym pasażu miasta, czy w galerii, jest przede wszystkim zaskoczony ale nigdy obojętny. Żelazo przeraża swoją topornością, brzydotą i rdzą, skala rzeźb często onieśmiela, dosłowność przedstawienia – obraża. Multiplikując swojego Człowieka z żelaza Frączkiewicz zostawia nam przesłanie, które nie traci na aktualności. Niezmiennie przestrzega nas przed ciągle postępującą uniformizacją i degradacją człowieka naszych czasów.