Pochodząca z lat 90. praca odsłania artystyczny świat Musiałowicza. Jest jednym z pozostawionych przez niego transcendentalnych drogowskazów do siebie, do natury. Drewniana konstrukcja składa się z opracowanego rzeźbiarsko, ażurowego stojaka i ustawionej na nim reliefowej tablicy. Jej poprzecinana liniami powierzchnia, z odłupanymi kawałkami, sprawia wrażenie okaleczonej. Efekt ten potęguje czarno-czerwona polichromia. Zaklęty totem zawiera tajemnicę. Nie ma jednej drogi interpretacji, za to pojawia się przestrzeń do kontemplacji i zadumy nad sensem życia. I to właśnie chciał osiągnąć w swej sztuce Musiałowicz.
Artysta doświadczony traumą dwóch wojen światowych, świadomie zrezygnował z estetyzacji swoich prac. Zamiast tego, na swój indywidualny sposób szukał harmonii i równowagi. Skupił się na symbolice. Ograniczona paleta barwna, zasadniczo sprowadza się do trzech kolorów – czerni (absolut), czerwieni (miłość, ciepło) i bieli (nadzieja, symbol rzeczy ostatecznych: początku i końca), wzbogaconych niekiedy złotem (stałość, doskonałość). Ważne stają się linie i kreślone przez nie kierunki czy znaki. „Poprzez pion drzewa i poziom horyzontu poszukuję podstawowych prawd, drogowskazów. Krzyż, może nie tyle związany bezpośrednio z chrześcijaństwem, ile raczej z dwoma odwiecznymi kierunkami. Kierunek wznoszenia, moralności czy wiary. Poziom – to spokój, ukojenie, tło dla ziemskich spraw”. (Bogusz-Bołtuć E., Człowiek i artysta. Wywiad z Henrykiem Musiałowiczem, w: „Estetyka i krytyka”, 6 [1/2004], s. 56.)
Henryk Musiałowicz starał się poprzez swoje dzieła dosięgnąć absolutu. Zafascynowany naturą i tkwiącą w niej prawdą o człowieku i życiu, tworzył sztukę prymitywną, instynktowną, mającą w sobie coś z szamańskiej magii. Jego prace od końca lat 80. to tajemnicze słupy, totemy, drogowskazy – obiekty sakralne, powstałe w twórczym rytuale. Mówią pierwotnym językiem znaków, odwołują się do uniwersalnych prawd wszechświata. To dzieła proste w formie, lecz ambitne i głębokie w swej filozoficznej treści.