… granice malarstwa nie są określone i nigdy nie będą, ponieważ to nie granice wyznaczają ramy malarstwa, lecz odwrotnie.
– Leon Tarasewicz (Stanosz D., Malowanie wzrokiem, w: „Dzikie życie” nr 234-235, XII.2013 – I.2014, s. 3)
Leon Tarasewicz w rozmowie z Andrzejem Kisielewskim w 1995 roku powiedział: „Wydaje mi się, że nigdy nie będę w stanie malować „abstrakcyjnie” – bez odniesienia do rzeczywistości. To stąd pochodzi pierwszy sygnał, który powoduje określony proces myślenia i którego efektem jest powstanie obrazu”. Płótna Tarasewicza tylko pozornie są niefiguratywne. Noszą w sobie silne znamiona łączności ze światem rzeczywistym.
Na podłużnym horyzontalnie zorientowanym płótnie żółte, czerwone, zielone, pomarańczowe i brunatne plamy barwne układają przed widzem obraz ziemi okrytej jesiennymi liśćmi. Formalnie bliski abstrakcji, a jednak głęboko osadzony w realiach miejsca, tradycji prawosławia, teologii ikony, polsko-białoruskiego pogranicza, Leon Tarasewicz związał swoją twórczość z krajobrazem rodzinnych Walił koło Gródka na Podlasiu. Głęboki związek z naturą odległą od cywilizacyjnych ośrodków pozwoliły artyście na zbudowanie subiektywnego języka wypowiedzi bazującego na obserwacji świata otaczającego. W swoich wypowiedziach Tarasewicz wielokrotnie zwracał uwagę na związek między miejscem a biografią, której jak pisał – nijak okpić nie można. Poszukiwania artystyczne wychodziły poza blejtram – do ludzi, miejsc, lokalnej architektury, religii, języka, pieśni, przyrody. Taka optyka obecna była nie tylko w kształtowaniu własnego stylu, ale i w późniejszej pracy pedagogicznej, nastawionej na poznawanie, odczuwanie, a nie kopiowanie krajobrazu.
Leon Tarasewicz poddaje dyskusji to, czym jest sztuka abstrakcyjna. Czy jest może tak głęboką syntezą świata realnego, że przestajemy go dostrzegać i zaczynamy dla porządku nazywać go brakiem figuracji? Czy Artysta może sam wymyślić coś, czego nigdy nie widział? Jeśli pewnego ranka obudzimy się i zobaczymy piękne światło wpadające przez okno i zapragniemy je uwiecznić, to czy obraz składający się z samych promieni będzie figuratywny, czy abstrakcyjny? Patrząc na obrazy Tarasewicza trudno orzec jednoznacznie. Pozbawione tytułów zostawiają widza bezbronnym, bez żadnej podpowiedzi ze strony ich twórcy. „Dzisiejszy sens zyskały tytuły na fali ideologii oświeconej, która ceniła wyżej dopowiedzenie, wyjaśnienie i zrozumienie niż zmysłowy odbiór wizji artysty. Leon Tarasewicz potrafi swoimi obrazami udowodnić absurdalność nie tylko wplątywania weń słów, tytułów, literackiego tematu, ale i prostego, „naturalistycznego” kojarzenia kształtów i form istniejących w naturze z tymi wyobrażonymi na płótnach” pisał Łukasz Gorczyca ( Godlewska Siwerska M., Tarasewicz, wyd. Galeria Arsenał BWA, Białystok 1995). Oferowany obraz może być zatem zapisem jesiennego widoku za oknem stając się równocześnie abstrakcyjnym płótnem, które – w myśl definicji abstrakcjonizmu – odrzuca figuratywność na rzecz wewnętrznej konstrukcji obrazu układu linii barwnych plam, prostych form geometrycznych. Tarasewicz wyzwala swoje malarstwo od tematu, odchodzi od rzeczywistości, jednocześnie nią się inspirując.