Urodzony w 1967 roku w Warszawie Paweł Althamer jest rzeźbiarzem, performerem, twórcą instalacji i video. W latach 1988–1993 studiował na Wydziale Rzeźby w Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie. Dyplom uzyskał w pracowni Grzegorza Kowalskiego, przygotowując wówczas swój rzeźbiarski, hiperrealistyczny autoportret. W latach 90. wraz z kolegami ze studiów, Katarzyną Kozyrą, Jackiem Markiewiczem i Jackiem Adamasem, współtworzył „Pracownię Kowalskiego”, zwaną również „Kowalnią”. W tym samym czasie udał się w podróż do Afryki, co znacząco wpłynęło na jego warsztat jako rzeźbiarza. W 1997 roku wziął udział w prestiżowej wystawie Documenta X w Kassel. Kilka lat później otrzymał nagrodę Vincenta van Gogha od holenderskiej Fundację de Broere, został też wyróżniony Specjalną Nagrodą dla Kreatora Kultury w ramach Paszportów „Polityki”. Pierwsze figury Althamer wykonywał w prosty sposób, wykorzystując niekonwencjonalne materiały takie jak trawa, słoma, skór i jelit zwierzęcych. Budował rzeźby o charakterze totemicznym lub przypominające fetysze. Realizował też realistyczne portrety rodziny i budował małe modele rzeczywistości, przypominające domki dla lalek (makieta Fundacji Galerii Foksal wraz z jej pracownikami). Tymczasem na rynku aukcyjnym artysta znany jest przede wszystkim ze swoich unikatowych, szmacianych lalek przedstawiających głównie biznesmenów, które wykonywał wraz z żoną Moniką. „Bawię się lalkami. Robię je z różnych materiałów, ubieram je. Daję im krzesełka, stoliki, pokoje. A one siedzą sobie przy tych stolikach. Generalnie są ładne, ale niektórym się nie podobają. Mówią, że są smutne albo mają melancholijne rysy, albo, że mają zniszczone meble czy złamaną rękę… (…) Żyją własnym życiem, bo ustawiam je w oknie sklepowym albo daję komuś w prezencie, sprzedaję” – wyznawał rzeźbiarz (Cichocki S., rozmowa z Pawłem Althamerem, „Magazyn Sztuki”, 2001, nr 27). Inną ważną dziedziną twórczą Althamera są jego akcje i performanse. Zwłaszcza w latach 90. stanowiły one próbę poszukiwania przez niego alternatywnych rzeczywistości, „odmiennych stanów świadomości”, były podróżą w głąb siebie. Artysta palił marihuanę, siedząc w blaszanej balii wypełnionej wodą i purpurowym roztworem papier mâché, do dźwięków muzyki religijnej („Kardynał”), spędził dwie godziny na mrozie, ubrany w biały strój, udając „śnieżnego bałwana” („Autoportret”), a jeszcze innym razem zamknął się w foliowej torbie powoli wypełnianej zimną wodą, chcąc ograniczyć bodźce zmysłowe („Woda, czas, przestrzeń”). Z kolei akcja pt. „Autoportret jako biznesmen”, przeprowadzona w 2002 roku, podkreślała oderwanie Althamera od przytłaczającej cywilizacji. Artysta pojawił się przy fontannie w Sony Centre w Berlinie, ubrany jak typowy biznesmen – po to by zacząć się rozbierać, odrzucając po kolei symboliczne atrybuty, takie jak koszula, garnitur, komórka czy teczka. „Większość jego działalności ma z rynkiem niewiele wspólnego. Powiedziałbym więcej – większość jego sztuki nie trafia do muzeów i galerii. Dzieje się gdzie indziej” – opowiadał o artyście Karol Sienkiewicz (Althamer nie boi się obciachu, rozm. z K. Sienkiewiczem przepr. J. Gawkowski, „Krytyka polityczna”, 15.02.2018). Prace Althamera zobaczyć można w Centrum Rzeźby Polskiej w Orońsku, jak również znajdują się one w kolekcji warszawskiej Zachęty.