Kompozycje, zestawienia Rudowicz mają dla mnie w sobie coś z poezji: to w poezji nieważne są słowa, lecz interwały znaczeniowe pomiędzy nimi, owe wartości konsytuacyjne, które nie pozwalają wyszukanej poezji od razu zrozumieć, a które przemawiają właśnie przez swoją siłę pobudzającą. (Schaeffer B., Teresa Rudowicz, wyd. Galeria Krzysztofory, Kraków 1967) Na przełomie lat 50. i 60. Teresa Rudowicz porzuciła taszyzm na rzecz własnej, oryginalnej formy wypowiedzi artystycznej. Tworzone przez nią kompozycje kolażowe składały się z malarskiego spoiwa, w które zatapiała różne drobne przedmioty, znaki pamięci. Szczególne miejsce wśród tych artefaktów zajmowały rozmaite papiery – wycinki z gazet, stare listy, kartki pocztowe. Siła tych kolaży leżała nie tylko w doborze materiałów, ale również w sposobie ich wykorzystania, czego efektem była harmonijna całość. Kolaże artystki odznaczają się bowiem wysoką precyzją montażu, bogatą powierzchnią, miłą dla oka wyrafinowaną chromatyką prac. Stanowią zespolenie przeszłości z teraźniejszością. Fragmenty pism, manuskryptów, listów to świadkowie minionych czasów, których obecność Rudowicz przywraca. Jej kolaże zwróciły uwagę nie tylko polskich krytyków sztuki. Dzięki znajomości z Ryszardem Stanisławskim, Rudowicz wraz z mężem Marianem Warzechą trafili w 1960 roku pod skrzydła Landau Gallery w Nowym Jorku, a prace polskiej artystki zaczęły być pokazywane w galeriach wschodniego i zachodniego wybrzeża Stanów Zjednoczonych. Jesienią 1961 roku kolaże Rudowicz uwzględnione zostały na wystawie „The Art of Assamblage”. W tym samym roku, w ramach głośnego pokazu polskiej sztuki współczesnej „15 Polish Painters” jej prace pokazało Museum of Modern Art w Nowym Jorku.