15. Jan Styka - CHRYSTUS Z TRZCINĄ I KORONĄ CIERNIOWĄ W RĘKU
Opis obiektu
LITERATURA:
por. Małaczyński A., Jan Styka (szkic biografi czny), Lwów, 1930, s. 66.
(Jan Styka „Chrystus z cierniową koroną, 1925” – obraz darowany przez malarza do zbiorów Watykanu)
por. Czapliński Cz., Saga rodu Styków, Nowy Jork, 1988, s. 48.
Ostatnimi dwoma obrazami, nad których wykończeniem niemal do ostatnich chwil życia Styka pracował, był obraz „Quo vadis Domine?“ przeznaczony do kaplicy na via Appia i „Chrystus z cierniową koroną w ręku“ przeznaczony jako dar dla Watykanu. Niestety nieubłagana śmierć przecięła nić pracowitego żywota. Przeziębiwszy się w Capri przed Wielkanocą, podążył mimo niemocy 8 kwietnia 1925 do Rzymu, ażeby w „anno santo“ odwieźć obrazy ofiarowane do Rzymu.- tak w 1930 roku dr Aleksander Małaczyński opisywał w szkicu biograficznym poświęconym artyście (Jan Styka. Szkic biograficzny, Lwów 1930) jego ostatnią drogę do Rzymu. Obraz Chrystusa z cierniową koroną w ręku – pretekst pospiesznego wyjazdu do Wiecznego Miasta, namalowany został przez artystę w 1924 roku podczas jego pobytu na wyspie Capri. Ostatnie lata swojego życie Jan Styka spędził we Włoszech. W 1919 roku zauroczony pięknem Capri zakupił tam antykizującą willę, nazywaną Certosella, która stała się miejscem wizyt wielu Polaków i cudzoziemców. Wisiały w niej obrazy Styki inspirowane powieścią „Quo vadis” Sienkiewicza. W tym samym roku artysta został mianowany członkiem Królewskiej Akademii Sztuk Pięknych w Rzymie, a niedługo później otrzymał krzyż Legii Honorowej.
Oferowany obraz powtarza motyw Chrystusa z cierniową koroną w ręku z płótna darowanego przez artystę do Watykanu. Namalowany w 1925 roku jest jedną z ostatnich prac jakie wyszły spod pędzla Jana Styki przed śmiercią w czerwcu tegoż samego roku. Obraz przedstawia Chrystysa w ujęciu portretowym, z koroną cierniową na głowie i trzciną w ręku. Atrybuty męki pańskiej odsyłają widza do misterium triduum paschalnego rozpoczynającego się wielkopiątkowym wspomnieniem ujęcia Chrystusa, przesłuchania przed Piłatem, cierniem ukoronowania a następnie drogi krzyżowej i śmierci. Także kolor szaty Chrystysa – szkarłatna czerwień – symbolizuje jego mękę. Wszystkie te motywy były bliskie malarstwu Jana Styki, który był człowiekiem wiary i chętnie podejmował tematykę chrystologiczną. Świadczą o tym malowane przed śmiercią obrazy z cyklu „z życia Chrystusa” jak i powstała wcześniej monumentalna kompozycja pt. Golgota oraz szereg płócien, m.in. Pochód na Golgotę, Głowa Chrystusa czy Chrystus dumający nad Jerozolimą.Można tylko domniemywać, że motyw ten, przez okoliczności, w których był stworzony nabrał dla autora szczególnego znaczenia i postanowił utrwalić go ponownie. Nie ulega wątpliwości, że wymowa, siła oddziaływania, jak również wartość historyczna tego obrazu jest niezaprzeczalna, zwłaszcza biorąc pod uwagę lokalizację jego pierwowzoru.
Proweniencja
Polska, kolekcja prywatna
Paryż, kolekcja prywatna
Wystawiany
Warszawa – Łódź – Katowice – Kraków – Lwów – Poznań, +Jan Styka, Tade. Styka, Adam Styka, 1930-31.
Reprodukowany
OPISANY:
+Jan Styka, Tade. Styka, Adam Styka [katalog wystawy], Warszawa – Łódź – Katowice – Kraków – Lwów –
Poznań, 1930-31, poz. 28.
Biogram artysty
Brak zupełny znajomości mistrzów starych musi za sobą pociągać pewien dyletantyzm i naiwność, która może mieć swój wdzięk czasami, ale trąci zawsze nieuctwem i brakiem najprostszych wiadomości.
- Jan Styka (fragment pamiętnika J. Styki w: Czapliński Cz., The Styka Family Saga. Saga Rodu Styków, Bicentennial Publishing Corporation, New York, 1988, s. 16.)
Wielki patriota, a zarazem obywatel świata. Malarz majestatycznych panoram, którego sam mistrz Matejko traktował bardziej jak kolegę po fachu niż swojego ucznia. Wreszcie protoplasta malarskiego rodu Styków. Potężny, o mocnej posturze, przysłaniający niekiedy swoje obrazy. Przy tym elokwentny, ujmujący w obejściu i z poczuciem humoru paryżanina: „(…) rzadko kiedy mówił, raczej przemawiał. Nie malował jak zwykły śmiertelnik - tworzył; nie chodził, lecz kroczył (…)” (wspomnienie Karola Frycza, reżysera i scenografa teatralnego w: Czapliński Cz., dz. cyt., s. 95).
Jan Styka urodził się w 1858 r. we Lwowie. Wzrastał w atmosferze wielkiego poszanowania historii, otoczony narodowymi pamiątkami i patriotycznym duchem: „(…) ojciec mój, który się lubił zawsze rozczytywać w dziejach historycznych (…), opowiadał mi rzeczy, które umysł dziecka napełniały obrazami przeszłości. Już dzieckiem widziałem tych wojowników bełskich portrety po korytarzach klasztornych, już dzieckiem rozumiałem, że napady tatarskie i kozackie niepokoiły tę ziemię - już mi jęczało coś w tej ziemi, jakby cierpienie ludu w jasyr pędzonego” (fragment pamiętnika J. Styki w: Czapliński Cz., dz. cyt., s. 14). Zamiłowanie do rysunku odkrył jeszcze jako młody chłopiec, lecz ojciec nie zezwolił mu poważnie zająć się sztuką, póki nie skończył gimnazjum. Studia na wiedeńskiej Akademii wybrał już w zgodzie ze swoimi marzeniami zostania artystą. Rwał się do pracy: „(…) rysowałem zapalczywie antyki i komponowałem ustawicznie” (fragment pamiętnika J. Styki w: Czapliński Cz., dz. cyt., s. 15). Studiował też pieczołowicie dzieła dawnych mistrzów w Galerii Lichtensteina i Belwederze, a wieczory spędzał na literaturze, muzyce i książkach, wzajemnie inspirując się ze swoim współlokatorem i przyjacielem Franciszkiem Krudowskim. Po dwóch latach pobytu na Akademii otrzymał złoty medal i Prix de Rome, nagrodę umożliwiającą mu dalsze studia w Rzymie. Sercem był jednak w kraju, gdzie czekała narzeczona Musia i miejsce w pracowni Matejki. W 1882 r. zjechał do Krakowa zastawiając wcześniej swój złoty medal, by mieć z czego opłacić podróż: „(…) pod okiem Matejki, rozdzielony od niego jedną tylko ścianą, wziąłem się do pracy i rozpocząłem moją »Regina Poloniae«” (fragment pamiętnika J. Styki w: Czapliński Cz., dz. cyt., s. 18). Potrzebne do obrazu płótno otrzymał od Matejki, z resztek pozostałych po ukończonym dziele „Sobieski pod Wiedniem”. Profesor pomagał Styce pożyczając kostiumy i gobeliny, dawał także stypendia. Nie musząc martwić się o byt, młody artysta oddawał się tworzeniu. Idyllę przerwała wieść o śmierci ukochanej. Styka załamał się i poczuł ogromną potrzebę wyjazdu by zmienić środowisko i rozpocząć życie na nowo: „Matejko chciał mnie uwięzić w Krakowie i proponował profesurę w Szkole Sztuk Pięknych” (fragment pamiętnika J. Styki w: Czapliński Cz.,dz. cyt., s. 25). Nic go nie przekonało, w 1886 r. wyjechał do Paryża. Na miejscu znalazł wsparcie w postaci Axentowicza, wówczas już starego, obeznanego z miastem paryżanina. Chodził także do Chełmońskiego na wieczorki skupiające paryską Polonię. Śpiewał tam pieśni Moniuszki, które doprowadzały sentymentalnego gospodarza do łez. Od czasu do czasu wracał do kraju, zawsze pamiętając by odwiedzić Matejkę. Raz zastał profesora pracującego nad „Kościuszką pod Racławicami”: „Wejdź pan na te schodki - mówił mi - bo lepiej całość objąć można. Ale cóż teraz po Paryżu, to panu zapewne się wyda jakby jakiś malarz na przedmieściu malował” (fragment pamiętnika J. Styki w: Czapliński Cz., dz. cyt., s. 26). W tamtym okresie Styka poślubił Lucynę Olgiati, swoją byłą uczennicę z czasów krakowskich. Małżeństwo zamieszkało w paryskim atelier Styki, po czym przeniosło się na chwilę do Kielc, a później do rodzinnego Lwowa. Tam powstały m.in. „Polonia” (1890/91) i „Panorama Racławicka” (1894).
Talent Jana Styki odziedziczyła dwójka jego synów - Tadeusz i Adam. Jednak każdy z nich obrał swoją własną drogę twórczą, poświęcając się zgoła innym tematom i wykształcając charakterystyczny tylko dla siebie styl. „Synom moim mówiłem, że artysta ma dwie drogi. Albo być światowcem prawie co wieczór we fraku, z pustką w duszy, w głupim towarzystwie, gdzie się jednego głębszego zdania nie usłyszy. Przy czym z wolna talent marnieje, choć stosunki rosną; lub być samotnikiem siedzącym, tylko pracy swojej oddanym. Wówczas talent rośnie, wzmaga się i wcześniej czy później znajdzie swoje uznanie (…)” (fragment pamiętnika J. Styki w: Czapliński Cz., dz. cyt., s. 119). Malujący od małego pod okiem taty Tadeusz, choć początkowo interesował się bardzo różną tematyką, odkrył w sobie geniusza portretów. Był wziętym portrecistą wielkich osobistości m.in. Lwa Tołstoja, marszałka Focha, Sary Roosevelt, Poli Negri czy Ignacego Paderewskiego. Tymczasem młodszy Adam według zamysłu ojca miał zostać doktorem albo adwokatem. Jednak ujawniony talent przesądził o jego drodze artystycznej. Został wielkim orientalistą, malującym pasjami sceny arabskie.
Nr katalogowy: 15
Jan Styka (1858 - 1925)
CHRYSTUS Z TRZCINĄ I KORONĄ CIERNIOWĄ W RĘKU, 1925
olej, płótno / 102,5 x 66 cm
sygn. p.d.: Jan Styka A.D. MCMXXV
na odwrocie nalepka wystawowa Miejskiej Galerii Sztuki w Łodzi z tytułem „Chrystus z trzciną i koroną cierniową w ręku”, olejny, z datą przyjęcia 16/VI 30r oraz nr katalogowym 28 na blejtramie etykietka: JAN STYKA 45. Christ (couronne d’epines en mains) (Chrystus trzymający trzcinę i korone cierniową)
- Cena wywoławcza:
-
190 000 zł
44 706 EUR
53 371 USD
- Estymacja:
-
220 000 - 280 000 zł
51 765 - 65 883 EUR
61 798 - 78 652 USD
- Cena sprzedaży:
-
255 000 zł
60 000 EUR
71 630 USD
AUKCJA DZIEŁ SZTUKI 29 MAJA 2018
29 maja 2018 r. godz. 19.00
Dom Aukcyjny Polswiss Art
ul. Wiejska 20, Warszawa
Wystawa przedaukcyjna:
8 - 29 maja, 2018 r.
Dom Aukcyjny Polswiss Art
ul. Wiejska 20, Warszawa
- Kontakt w sprawie obiektów:
-
galeria@polswissart.pl
tel.: +48 (22) 628 13 67