12. Jan Styka - Portret mężczyzny
Opis obiektu
Pobyt na wiedeńskiej Akademji sztuk pięknych dał Styce niewątpliwie gruntowne podstawy — a studja w galerjach wiedeńskich t. j. wBelwedrze i galerji Liechtensteina (…) nauczyły go odnosić się do dzieł starych mistrzów z respektem im należnym.
– Aleksander Małaczyński
(Małaczyński A., Jan Styka (szkic biograficzny), Lwów 1930, s. 16.)
Jan Styka malował obrazy historyczne, religijne, portrety i sceny batalistyczne. Najbardziej znany był jako twórca ogromnych rozmiarów panoram historycznych i religijnych. Ale i w dziedzinie portretu artysta ten dawał dowód wielkiego warsztatu i talentu. Styka urodził się we Lwowie. Od 1877 roku studiował w wiedeńskiej Akademii Sztuk Pięknych, a następnie - w latach 1882-1885 - w krakowskiej Szkole Sztuk Pięknych. Dojrzewał artystycznie u boku Jana Matejki. Stosunki jakie łączyły Stykę z wielkim mistrzem odbiegały od zwyczajnej relacji uczeń – nauczyciel. Według wspomnień artysty: Ja już byłem malarzem, który ukończył Akademię i Meisterschule wiedeńską, który miał Rzym za sobą i szereg płócien. Dlatego Matejko mi nigdy zdania swego nie narzucał, ale raczej w koleżeński sposób dawał rady (...). Sam Styka podkreślał, że Matejko był dla niego wówczas wielkim autorytetem (Czapliński Cz., Saga rodu Styków, Nowy Jork 1986, s. 17). Również mistrz darzył swego ucznia wielkim szacunkiem i uznaniem – po ukończeniu przez Stykę studiów Matejko zaproponował mu profesurę na krakowskiej Akademii ale propozycję tę młody artysta odrzucił i wyjechał do Paryża.
Portret mężczyzny powstał najprawdopodobniej w 1879 roku. Jan Styka był wówczas studentem Akademii w Wiedniu. W szkicu biograficznym autorstwa Aleksandra Małaczyńskiego, przyjaciela artysty jeszcze z lat dziecinnych, czytamy, że jako kilkunastoletni chłopak Styka podejmował pierwsze próby w dziedzinie portretu: „Próbował Janek już wówczas sił swoich w studiach głów i postaci z natury i z wielką przykrością donosi mi, że chłopi w Rzęśnie polskiej, dokąd z Franiem Mrozowskim chodził, nie chcieli mu pozować, bo się na nich patrzy i pisze na papierze (Jan Styka [szkic biograficzny], Lwów 1930, s. 12). W tym samym tekście zawarty jest szczegółowy opis trudnej drogi jaką młodziutki Styka przeszedł by dostać się na wymarzone studia do Wiednia. Brakowało mu wszystkiego – koniecznych środków i wsparcia ojca – ale nie zabrakło talentu. Na Akademię dostał się w 1878 roku. Niewiele zachowało się prac artysty z tego okresu. Oferowany portret pokazuje jednak jak zdolnym był on studentem. Utrzymany w duchu epoki, portret przedstawia starszego mężczyznę w czarnym surducie i lśniąco białej koszuli, z głową zwróconą w kierunku widza. Zamyślenie i powaga malujące się na szlachetnej twarzy modela, jego ubiór i sposób ujęcia ukazują dostojeństwo mężczyzny w wieku już sędziwym. Wzruszający jest aspekt psychologiczny portretowanego, widoczny w wyrazie jego twarzy i spojrzeniu, w którym nie brak ciepła, może wręcz troski. Styka namalował mężczyznę zgodnie z prawidłami sztuki portretowej tamtego czasu cechującej się przede wszystkim realizmem. Sposób wydobycia postaci z mroku tła poprzez rozświetlenie twarzy jest dowodem na umiejętne operowanie światłem.
W 1878 roku zmarł ojciec Jana Styki. Artysta, po przedwczesnym odejściu ukochanej matki, bardzo był z nim związany a śmierć jego była dla dwudziestoletniego Jana ciężkim ciosem. Czy zatem portret mężczyzny, namalowany dosłownie kilka miesięcy później, może przedstawiać ojca artysty? Brak jakiegokolwiek materiału porównawczego nie pozwala na jednoznaczne określenie tożsamości sportretowanego mężczyzny, taka więc interpretacja pozostaje w sferze domysłu. Pewnym jest natomiast, że oferowany portret stanowi niezwykle rzadko spotykany przykład najwcześniejszego okresu w malarstwie Jana Styki a jego klasa poświadcza wielkość talentu tego wybitnego polskiego malarza.
Proweniencja
Warszawa, kolekcja prywatna
Bystra, kolekcja prywatna (do lat 90.)
Biogram artysty
Brak zupełny znajomości mistrzów starych musi za sobą pociągać pewien dyletantyzm i naiwność, która może mieć swój wdzięk czasami, ale trąci zawsze nieuctwem i brakiem najprostszych wiadomości.
- Jan Styka (fragment pamiętnika J. Styki w: Czapliński Cz., The Styka Family Saga. Saga Rodu Styków, Bicentennial Publishing Corporation, New York, 1988, s. 16.)
Wielki patriota, a zarazem obywatel świata. Malarz majestatycznych panoram, którego sam mistrz Matejko traktował bardziej jak kolegę po fachu niż swojego ucznia. Wreszcie protoplasta malarskiego rodu Styków. Potężny, o mocnej posturze, przysłaniający niekiedy swoje obrazy. Przy tym elokwentny, ujmujący w obejściu i z poczuciem humoru paryżanina: „(…) rzadko kiedy mówił, raczej przemawiał. Nie malował jak zwykły śmiertelnik - tworzył; nie chodził, lecz kroczył (…)” (wspomnienie Karola Frycza, reżysera i scenografa teatralnego w: Czapliński Cz., dz. cyt., s. 95).
Jan Styka urodził się w 1858 r. we Lwowie. Wzrastał w atmosferze wielkiego poszanowania historii, otoczony narodowymi pamiątkami i patriotycznym duchem: „(…) ojciec mój, który się lubił zawsze rozczytywać w dziejach historycznych (…), opowiadał mi rzeczy, które umysł dziecka napełniały obrazami przeszłości. Już dzieckiem widziałem tych wojowników bełskich portrety po korytarzach klasztornych, już dzieckiem rozumiałem, że napady tatarskie i kozackie niepokoiły tę ziemię - już mi jęczało coś w tej ziemi, jakby cierpienie ludu w jasyr pędzonego” (fragment pamiętnika J. Styki w: Czapliński Cz., dz. cyt., s. 14). Zamiłowanie do rysunku odkrył jeszcze jako młody chłopiec, lecz ojciec nie zezwolił mu poważnie zająć się sztuką, póki nie skończył gimnazjum. Studia na wiedeńskiej Akademii wybrał już w zgodzie ze swoimi marzeniami zostania artystą. Rwał się do pracy: „(…) rysowałem zapalczywie antyki i komponowałem ustawicznie” (fragment pamiętnika J. Styki w: Czapliński Cz., dz. cyt., s. 15). Studiował też pieczołowicie dzieła dawnych mistrzów w Galerii Lichtensteina i Belwederze, a wieczory spędzał na literaturze, muzyce i książkach, wzajemnie inspirując się ze swoim współlokatorem i przyjacielem Franciszkiem Krudowskim. Po dwóch latach pobytu na Akademii otrzymał złoty medal i Prix de Rome, nagrodę umożliwiającą mu dalsze studia w Rzymie. Sercem był jednak w kraju, gdzie czekała narzeczona Musia i miejsce w pracowni Matejki. W 1882 r. zjechał do Krakowa zastawiając wcześniej swój złoty medal, by mieć z czego opłacić podróż: „(…) pod okiem Matejki, rozdzielony od niego jedną tylko ścianą, wziąłem się do pracy i rozpocząłem moją »Regina Poloniae«” (fragment pamiętnika J. Styki w: Czapliński Cz., dz. cyt., s. 18). Potrzebne do obrazu płótno otrzymał od Matejki, z resztek pozostałych po ukończonym dziele „Sobieski pod Wiedniem”. Profesor pomagał Styce pożyczając kostiumy i gobeliny, dawał także stypendia. Nie musząc martwić się o byt, młody artysta oddawał się tworzeniu. Idyllę przerwała wieść o śmierci ukochanej. Styka załamał się i poczuł ogromną potrzebę wyjazdu by zmienić środowisko i rozpocząć życie na nowo: „Matejko chciał mnie uwięzić w Krakowie i proponował profesurę w Szkole Sztuk Pięknych” (fragment pamiętnika J. Styki w: Czapliński Cz.,dz. cyt., s. 25). Nic go nie przekonało, w 1886 r. wyjechał do Paryża. Na miejscu znalazł wsparcie w postaci Axentowicza, wówczas już starego, obeznanego z miastem paryżanina. Chodził także do Chełmońskiego na wieczorki skupiające paryską Polonię. Śpiewał tam pieśni Moniuszki, które doprowadzały sentymentalnego gospodarza do łez. Od czasu do czasu wracał do kraju, zawsze pamiętając by odwiedzić Matejkę. Raz zastał profesora pracującego nad „Kościuszką pod Racławicami”: „Wejdź pan na te schodki - mówił mi - bo lepiej całość objąć można. Ale cóż teraz po Paryżu, to panu zapewne się wyda jakby jakiś malarz na przedmieściu malował” (fragment pamiętnika J. Styki w: Czapliński Cz., dz. cyt., s. 26). W tamtym okresie Styka poślubił Lucynę Olgiati, swoją byłą uczennicę z czasów krakowskich. Małżeństwo zamieszkało w paryskim atelier Styki, po czym przeniosło się na chwilę do Kielc, a później do rodzinnego Lwowa. Tam powstały m.in. „Polonia” (1890/91) i „Panorama Racławicka” (1894).
Talent Jana Styki odziedziczyła dwójka jego synów - Tadeusz i Adam. Jednak każdy z nich obrał swoją własną drogę twórczą, poświęcając się zgoła innym tematom i wykształcając charakterystyczny tylko dla siebie styl. „Synom moim mówiłem, że artysta ma dwie drogi. Albo być światowcem prawie co wieczór we fraku, z pustką w duszy, w głupim towarzystwie, gdzie się jednego głębszego zdania nie usłyszy. Przy czym z wolna talent marnieje, choć stosunki rosną; lub być samotnikiem siedzącym, tylko pracy swojej oddanym. Wówczas talent rośnie, wzmaga się i wcześniej czy później znajdzie swoje uznanie (…)” (fragment pamiętnika J. Styki w: Czapliński Cz., dz. cyt., s. 119). Malujący od małego pod okiem taty Tadeusz, choć początkowo interesował się bardzo różną tematyką, odkrył w sobie geniusza portretów. Był wziętym portrecistą wielkich osobistości m.in. Lwa Tołstoja, marszałka Focha, Sary Roosevelt, Poli Negri czy Ignacego Paderewskiego. Tymczasem młodszy Adam według zamysłu ojca miał zostać doktorem albo adwokatem. Jednak ujawniony talent przesądził o jego drodze artystycznej. Został wielkim orientalistą, malującym pasjami sceny arabskie.
Nr katalogowy: 12
Jan Styka (1858 - 1925)
Portret mężczyzny
olej, płótno / 60,5 x 46 cm
sygn. p.g.: Jan styka, na blejtramie ołówkiem: Johann Styka geb 1858 in Lemberg […] 1879
- Estymacja:
-
70 000 - 90 000 zł
15 152 - 19 481 EUR
17 677 - 22 728 USD
- Cena sprzedaży:
-
65 000 zł
14 070 EUR
16 415 USD
Aukcja Dzieł Sztuki 19 października 2021
19 października 2021 godz. 19.00
Dom Aukcyjny Polswiss Art
ul. Wiejska 20, Warszawa
wystawa przedaukcyjna:
1 – 19 października 2021
Galeria Domu Aukcyjnego
ul. Wiejska 20, Warszawa