9. Jan Styka - Quo vadis Domine?, 1904-1911

  • Poprzedni

    Poprzednia praca

    Luna Amalia Drexlerówna
    - Homo sapiens, ok. 1900 (odlew współczesny),

  • Następny

    Następna praca

    Jan Styka
    - Studium starca do cyklu „Quo vadis”, ok. 1902,

wszystkie obiekty

Opis obiektu

(…) do uszu Piotrowych doszedł głos smutny i słodki, który rzekł: „Gdy ty opuszczasz lud mój, do Rzymu idę, by mnie ukrzyżowano raz wtóry”. – Henryk Sienkiewicz (Sienkiewicz H., Quo vadis, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa, 1983, s. 638)

Należące do cyklu „Quo vadis” monumentalne dzieło Jana Styki pt. „Quo vadis Domine?” ukazuje znamienną chwilę cudu, która skłoniła Świętego Piotra do powrotu do Rzymu, gdzie czekała go męczeńska śmierć. Uciekając wraz z młodym Nazariuszem z Wiecznego Miasta, apostoł miał dalej głosić słowo Boże. Jednak na drodze Appijskiej objawiła mu się widmowa postać Chrystusa, dźwigającego krzyż. Zdumiony starzec padł do stóp Zbawiciela, zapytując: „Quo vadis, Domine?”. „I nie słyszał odpowiedzi Nazariusz, lecz do uszu Piotrowych doszedł głos smutny i słodki, który rzekł: »Gdy ty opuszczasz lud mój, do Rzymu idę, by mnie ukrzyżowano raz wtóry«. Apostoł leżał na ziemi, z twarzą w prochu, bez ruchu i słowa. Nazariuszowi wydawało się już, że omdlał lub umarł, ale on powstał wreszcie, drżącymi rękoma podniósł kij pielgrzymi i nic nie mówiąc zawrócił ku siedmiu wzgórzom miasta” (Sienkiewicz H., Quo vadis, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa, 1983, s. 638). Tak zrodziła się legenda.

Ukazana scena stanowi jeden z piętnastu wielkoformatowych obrazów olejnych, jakie stworzył Styka pod wpływem słynnej powieści Sienkiewicza. Tymczasem historycznym źródłem przekazującym informację o cudownym spotkaniu u bram Rzymu są Acta Petri – utwór apokryficzny z II wieku, opisujący dzieje apostoła Piotra – oraz późniejsza, pochodząca z XIII wieku Złota Legenda Iacopo da Varazze. Różnią się one nieco od wersji sienkiewiczowskiej, chociażby postacią Nazariusza – który oryginalnie nie jest wcale wspomniany. Niezwykłe zdarzenie zostało również upamiętnione wybudowanym, między VIII a X wiekiem, na via Appia małym kościółkiem. W świątyni opatrzonej u wejścia napisem „D.O.M. HAEIC PETRUS A XSTO PETIIT: DOMINE QUO VADIS” do dziś znajduje się kopia kamienia z drogi rzymskiej, z odciśniętymi czcigodnymi śladami stóp Chrystusa (domniemany oryginał w pobliskim kościele San Sebastiano). Wypowiedziane przez Świętego Piotra „proste słowa, które dały natchnienie do tak pięknego dzieła literackiego, wzbudzą jeszcze inne zachwyty i za piórem pójdzie pędzel (…)” – zauważył słusznie w 1902 roku Boyer d’Angen (Boyer d’Agen A.-J., Jan Styka jako malarz Quo Vadis?, tłomaczyła Antonina Morżkowska [b. m.], [b. w.], [1903], s. 3, tekst z: „Figaro Illustre”, 1902, nr 152, s. 5). Prócz ponad dwustu ilustracji, jakie powstały do trzytomowej, ekskluzywnej edycji „Quo vadis”, wydanej przez oficynę Flammariona w latach 1901-3, Styka rozwijał swój cykl aż do śmierci. Ostatnimi dziełami, nad jakimi pracował były „Chrystus z cierniową koroną w ręku” oraz druga wersja „Quo vadis Domine?”, o nieco zmienionej kompozycji, ukazująca samego apostoła klęczącego przed Jezusem. Pierwszy obraz artysta przeznaczył jako dar dla Watykanu, natomiast wizję Świętego Piotra pragnął oddać do kaplicy na via Appia (Zob.: Małaczyński A., Jan Styka [szkic biograficzny], Lwów 1930, s. 41). Nie wiadomo, czy życzenie to zostało spełnione. Do rzymskich kościołów trafiły jednak z całą pewnością stworzone w 1924 roku autorskie repliki obu wersji cudownego spotkania na drodze rzymskiej – jedna zawisła w kaplicy Instytutu Sióstr Zmartwychwstanek, druga w kościele S. Stanislao (Zob.: Miziołek J., Nel segno di Quo Vadis?, L’ERMA di BRETSCHNEIDER, Roma 2017, s. 138). Podkreśla to wartość dzieł Styki dla ikonografii chrześcijańskiej.

 

O cyklu "Quo Vadis"

Jan Styka pozostał w pamięci przede wszystkim jako autor wielkoformatowych dzieł historycznych i monumentalnych panoram batalistycznych, w tym najsłynniejszej „Panoramy Racławickiej”, którą stworzył wraz z Wojciechem Kossakiem. Zasłynął również jako malarz i „natrętny” ilustrator „Quo vadis” Henryka Sienkiewicza, a jego ouevre związane z tym tematem to przeszło 200 rysunków i malowideł en grisaille oraz kilkanaście obrazów olejnych. Wątek antyku i wczesnego chrześcijaństwa, do którego zamiłowanie artysta zdradzał już podczas studiów w wiedeńskiej Akademii, niezwykle mocno zaznaczył się w jego twórczości i decydował o kolejach jego losu.

W 1900 roku Styka przybył do Paryża na Wystawę Światową w celu zaprezentowania panoramy „Męczeństwo chrześcijan w cyrku Nerona”, którą Sienkiewicz uważał „za najlepszą ilustrację do swego »Quo vadis«” (fragmenty pamiętnika J. Styki, [w:] Czapliński Cz., The Styka Family Saga. Saga Rodu Styków, Bicentennial Publishing Corporation, New York, 1988, s. 108). Tam niespodziewanie otrzymał zamówienie do zilustrowania luksusowego, francuskiego wydania powieści Sienkiewicza: „(…) rysowałem całymi wieczorami, nie chcąc w dzień wypuścić pędzla z ręki. Czekał na nie drzeworytnik, czekał miedziorytnik, co dziesięć dni musiał wyjść zeszyt z ilustracjami” (Tamże, s. 33-34). Oprócz tej pracy, artysta wykonał jeszcze piętnaście obrazów olejnych do „Quo vadis”, które były eksponowane podczas jubileuszu pisarza w Warszawie w 1902 roku.

Dwa lata później słynny malarz padł ofiarą oszustwa, użyczając na potrzeby Wystawy Światowej w St. Louis w Stanach Zjednoczonych kilkadziesiąt swoich dzieł: „(…) po wysłaniu obrazów nie miałem żadnej wieści, żadnej odpowiedzi – przeciwnie, przesyłki pocztowe wracały. Trzeba się było decydować, albo zrobić krzyżyk na mój cały dorobek artystyczny szeregu lat: na Golgotę, na 15 obrazów Quo vadis (…), na 40 obrazów najróżniejszej treści i rozmiarów, albo puścić się w podróż za ocean i ratować co się da z potopu” (Tamże, s. 35). Był to najbardziej ciężki i pechowy okres w życiu artysty. Mimo że po pięciomiesięcznej batalii prawnej obrazy udało się odzyskać, to pawilon wystawowy z cyklem „Quo vadis” już zwiniętym w rulony i przeznaczonym do wysyłki, został celowo podpalony. Wszystkie dzieła doszczętnie spłonęły: „Kiedy stałem na zgliszczach, patrząc z rozpaczą na popalone płótna i zwęglone »Figara« służące do objaśnienia obrazów, z wyrazem rozpaczy, przybliżył się do mnie pewien Francuz i rzekł: »Podziękuj panu Bogu za to, że jeszcze z synem swoim pozostałeś przy życiu (…)«” (Tamże, s. 36-37). Na szczęście malarz postanowił odtworzyć cykl na podstawie zachowanych szkiców i studiów. Obrazy ponownie zabłysły na wystawie w 1911 roku, tym razem w Paryżu, w Galerii la Boetie. Jak znaczącą rolę miały dla Styki jego dzieła poświęcone „Quo vadis” świadczyć może fakt, że urządził on dla nich prywatne muzeum w swojej willi Certosella na Capri, gdzie przeprowadził się z rodziną w 1919 roku. Ta niesamowita kolekcja, na którą składały się nie tylko prace olejne, ale także rysunki, doczekała się również albumu pt. „Musee de »Quo Vadis« oeuvre de Jan Styka”. Został on wydany w Neapolu w 1922 roku, na trzy lata przed śmiercią artysty – naszego wspaniałego „Ursusa malarstwa”.

Proweniencja

Rzym, kolekcja prywatna
Rzym, kolekcja Margherity Russo
Capri, kolekcja prywatna
Capri, zbiory Muzeum „Quo vadis”

Wystawiany

Warszawa, Rotunda na Karowej, wrzesień 1902 (pierwsza wersja spalona w pożarze).
St. Louis, Stany Zjednoczone, Wystawa Światowa, 1904 (pierwsza wersja spalona w pożarze).
Paryż, Galerie La Boétie, Salle des Beaux-Arts, 1912. Capri, Museo Quo Vadis, 1919.
Warszawa, Towarzystwo Zachęty Sztuk Pięknych, Wystawa cyklu obrazów „Quo vadis" Jana Styki. Wystawy zbiorowe Tadeusza i Adama Styków. Kolekcja prac Stanisława Czajkowskiego, luty 1936.
Rzym, Kościół św. Stanisława Biskupa i Męczennika, zbiory stałe (replika z 1924 r.).

Reprodukowany

Sienkiewicz H., „Quo vadis: roman néronien", wyd. Ernest Flammarion, tom 3, Paryż 1904, s. 283.
L'Ecrivain et le peintre de „Quo Vadis” Henryk Sienkiewicz et Jan Styka, texte de l'Album par Boyer d'Agen, Ilya Lapina & Cie, Paris 1912, s. nlb.
Boyer d’Agen, Exposition des oeuvres Jan Styka, Tadé Styka et Adam Styka, „Polonia” - revue hebdomadaire polonaise, No. 12, Paris, 9 mai 1914, s. 4.
Museo „Quo Vadis": opere di Jan Styka. Capri - Villa Certosella, wyd. D. Trampetti, Capri 1922, il. XXIV.
Miziołek J., Nel segno di Quo Vadis? Roma ai tempi di Nerone e dei primi martiri nelle opere di Sienkiewicz, Siemiradzki, Styka e Smuglewicz, L’ERMA di BRETSCHNEIDER, Roma 2017, s. 2, 139 (replika z 1924 r.).
Pocztówka czarno-biała, wyd. Salon Warszawski, Warszawa, przed 1924.
Pocztówka kolorowa, wyd. L. Lapina et C., Paryż, po 1904.

 

Literatura:

Henryka Sienkiewicza "Quo vadis?" w piętnastu obrazach Jana Styki, wyd. Fr. Karpiński, Warszawa 1903, nr IX, s. nlb.
„Quo vadis" Jana Styki. Tadeusza Styka. Adam Styka. Przewodnik Nr 110 [katalog wystawy], Towarzystwo Zachęty Sztuk Pięknych, Warszawa 1936, nr kat. 8, s. 9.

Biogram artysty

Brak zupełny znajomości mistrzów starych musi za sobą pociągać pewien dyletantyzm i naiwność, która może mieć swój wdzięk czasami, ale trąci zawsze nieuctwem i brakiem najprostszych wiadomości.

- Jan Styka (fragment pamiętnika J. Styki w: Czapliński Cz., The Styka Family Saga. Saga Rodu Styków, Bicentennial Publishing Corporation, New York, 1988, s. 16.)

  

Wielki patriota, a zarazem obywatel świata. Malarz majestatycznych panoram, którego sam mistrz Matejko traktował bardziej jak kolegę po fachu niż swojego ucznia. Wreszcie protoplasta malarskiego rodu Styków. Potężny, o mocnej posturze, przysłaniający niekiedy swoje obrazy. Przy tym elokwentny, ujmujący w obejściu i z poczuciem humoru paryżanina: „(…) rzadko kiedy mówił, raczej przemawiał. Nie malował jak zwykły śmiertelnik - tworzył; nie chodził, lecz kroczył (…)” (wspomnienie Karola Frycza, reżysera i scenografa teatralnego w: Czapliński Cz., dz. cyt., s. 95).

Jan Styka urodził się w 1858 r. we Lwowie. Wzrastał w atmosferze wielkiego poszanowania historii, otoczony narodowymi pamiątkami i patriotycznym duchem: „(…) ojciec mój, który się lubił zawsze rozczytywać w dziejach historycznych (…), opowiadał mi rzeczy, które umysł dziecka napełniały obrazami przeszłości. Już dzieckiem widziałem tych wojowników bełskich portrety po korytarzach klasztornych, już dzieckiem rozumiałem, że napady tatarskie i kozackie niepokoiły tę ziemię - już mi jęczało coś w tej ziemi, jakby cierpienie ludu w jasyr pędzonego” (fragment pamiętnika J. Styki w: Czapliński Cz., dz. cyt., s. 14). Zamiłowanie do rysunku odkrył jeszcze jako młody chłopiec, lecz ojciec nie zezwolił mu poważnie zająć się sztuką, póki nie skończył gimnazjum. Studia na wiedeńskiej Akademii wybrał już w zgodzie ze swoimi marzeniami zostania artystą. Rwał się do pracy: „(…) rysowałem zapalczywie antyki i komponowałem ustawicznie” (fragment pamiętnika J. Styki w: Czapliński Cz., dz. cyt., s. 15). Studiował też pieczołowicie dzieła dawnych mistrzów w Galerii Lichtensteina i Belwederze, a wieczory spędzał na literaturze, muzyce i książkach, wzajemnie inspirując się ze swoim współlokatorem i przyjacielem Franciszkiem Krudowskim. Po dwóch latach pobytu na Akademii otrzymał złoty medal i Prix de Rome, nagrodę umożliwiającą mu dalsze studia w Rzymie. Sercem był jednak w kraju, gdzie czekała narzeczona Musia i miejsce w pracowni Matejki. W 1882 r. zjechał do Krakowa zastawiając wcześniej swój złoty medal, by mieć z czego opłacić podróż: „(…) pod okiem Matejki, rozdzielony od niego jedną tylko ścianą, wziąłem się do pracy i rozpocząłem moją »Regina Poloniae«” (fragment pamiętnika J. Styki w: Czapliński Cz., dz. cyt., s. 18). Potrzebne do obrazu płótno otrzymał od Matejki, z resztek pozostałych po ukończonym dziele „Sobieski pod Wiedniem”. Profesor pomagał Styce pożyczając kostiumy i gobeliny, dawał także stypendia. Nie musząc martwić się o byt, młody artysta oddawał się tworzeniu. Idyllę przerwała wieść o śmierci ukochanej. Styka załamał się i poczuł ogromną potrzebę wyjazdu by zmienić środowisko i rozpocząć życie na nowo: „Matejko chciał mnie uwięzić w Krakowie i proponował profesurę w Szkole Sztuk Pięknych” (fragment pamiętnika J. Styki w: Czapliński Cz.,dz. cyt., s. 25). Nic go nie przekonało, w 1886 r. wyjechał do Paryża. Na miejscu znalazł wsparcie w postaci Axentowicza, wówczas już starego, obeznanego z miastem paryżanina. Chodził także do Chełmońskiego na wieczorki skupiające paryską Polonię. Śpiewał tam pieśni Moniuszki, które doprowadzały sentymentalnego gospodarza do łez. Od czasu do czasu wracał do kraju, zawsze pamiętając by odwiedzić Matejkę. Raz zastał profesora pracującego nad „Kościuszką pod Racławicami”: „Wejdź pan na te schodki - mówił mi - bo lepiej całość objąć można. Ale cóż teraz po Paryżu, to panu zapewne się wyda jakby jakiś malarz na przedmieściu malował” (fragment pamiętnika J. Styki w: Czapliński Cz., dz. cyt., s. 26). W tamtym okresie Styka poślubił Lucynę Olgiati, swoją byłą uczennicę z czasów krakowskich. Małżeństwo zamieszkało w paryskim atelier Styki, po czym przeniosło się na chwilę do Kielc, a później do rodzinnego Lwowa. Tam powstały m.in. „Polonia” (1890/91) i „Panorama Racławicka” (1894).

Talent Jana Styki odziedziczyła dwójka jego synów - Tadeusz i Adam. Jednak każdy z nich obrał swoją własną drogę twórczą, poświęcając się zgoła innym tematom i wykształcając charakterystyczny tylko dla siebie styl. „Synom moim mówiłem, że artysta ma dwie drogi. Albo być światowcem prawie co wieczór we fraku, z pustką w duszy, w głupim towarzystwie, gdzie się jednego głębszego zdania nie usłyszy. Przy czym z wolna talent marnieje, choć stosunki rosną; lub być samotnikiem siedzącym, tylko pracy swojej oddanym. Wówczas talent rośnie, wzmaga się i wcześniej czy później znajdzie swoje uznanie (…)” (fragment pamiętnika J. Styki w: Czapliński Cz., dz. cyt., s. 119). Malujący od małego pod okiem taty Tadeusz, choć początkowo interesował się bardzo różną tematyką, odkrył w sobie geniusza portretów. Był wziętym portrecistą wielkich osobistości m.in. Lwa Tołstoja, marszałka Focha, Sary Roosevelt, Poli Negri czy Ignacego Paderewskiego. Tymczasem młodszy Adam według zamysłu ojca miał zostać doktorem albo adwokatem. Jednak ujawniony talent przesądził o jego drodze artystycznej. Został wielkim orientalistą, malującym pasjami sceny arabskie.

Nr katalogowy: 9

Jan Styka (1858 - 1925)
Quo vadis Domine?, 1904-1911


olej, płótno / 251 x 195 cm
sygn. p.d.: Jan Styka


Cena wywoławcza:
550 000 zł
127 611 EUR
139 241 USD

Estymacja:
650 000 - 850 000 zł
150 813 - 197 216 EUR
164 557 - 215 190 USD

Cena sprzedaży:
600 000 zł
139 212 EUR
151 899 USD

Aukcja Dzieł Sztuki

wtorek, 19 marca 2024, o godz. 19.00
Dom Aukcyjny Polswiss Art
ul. Wiejska 20, Warszawa

Wystawa przedaukcyjna:
1 - 19 marca 2024
Wystawa czynna:
pn. – pt.: 11.00 – 18.00
sob. - nd.: 11.00 – 15.00

Zlecenia licytacji:
+48 (22) 62 81 367
galeria@polswissart.pl

Zlecenie licytacji

Licytuj online

Zapytaj o obiekt   

Newsletter

Zapisując się na newsletter Domu Aukcyjnego Polswiss Art otrzymujesz: