10. Jan Styka - Studium starca do cyklu „Quo vadis”, ok. 1902

  • Poprzedni

    Poprzednia praca

    Jan Styka
    - Quo vadis Domine?, 1904-1911,

  • Następny

    Następna praca

    Wilhelm Kotarbiński
    - Niosący światło, ok. 1895,

wszystkie obiekty

Opis obiektu

Jan Styka pozostał w pamięci przede wszystkim jako autor wielkoformatowych dzieł historycznych i monumentalnych panoram batalistycznych, w tym najsłynniejszej „Panoramy Racławickiej”, którą stworzył wraz z Wojciechem Kossakiem. Zasłynął również jako malarz i „natrętny” ilustrator „Quo vadis” Henryka Sienkiewicza, a jego ouevre związane z tym tematem to przeszło 200 rysunków i malowideł en grisaille oraz kilkanaście obrazów olejnych. Wątek antyku i wczesnego chrześcijaństwa, do którego zamiłowanie artysta zdradzał już podczas studiów w wiedeńskiej Akademii, niezwykle mocno zaznaczył się w jego twórczości i decydował o kolejach jego losu.

W 1900 roku Styka przybył do Paryża na Wystawę Światową w celu zaprezentowania panoramy „Męczeństwo chrześcijan w cyrku Nerona”, którą Sienkiewicz uważał „za najlepszą ilustrację do swego »Quo vadis«” (fragmenty pamiętnika J. Styki, [w:] Czapliński Cz., The Styka Family Saga. Saga Rodu Styków, Bicentennial Publishing Corporation, New York, 1988, s. 108). Tam niespodziewanie otrzymał zamówienie do zilustrowania luksusowego, francuskiego wydania powieści Sienkiewicza: „(…) rysowałem całymi wieczorami, nie chcąc w dzień wypuścić pędzla z ręki. Czekał na nie drzeworytnik, czekał miedziorytnik, co dziesięć dni musiał wyjść zeszyt z ilustracjami” (Tamże, s. 33-34). Oprócz tej pracy, artysta wykonał jeszcze piętnaście obrazów olejnych do „Quo vadis”, które były eksponowane podczas jubileuszu pisarza w Warszawie w 1902 roku.

Dwa lata później słynny malarz padł ofiarą oszustwa, użyczając na potrzeby Wystawy Światowej w St. Louis w Stanach Zjednoczonych kilkadziesiąt swoich dzieł: „(…) po wysłaniu obrazów nie miałem żadnej wieści, żadnej odpowiedzi – przeciwnie, przesyłki pocztowe wracały. Trzeba się było decydować, albo zrobić krzyżyk na mój cały dorobek artystyczny szeregu lat: na Golgotę, na 15 obrazów Quo vadis (…), na 40 obrazów najróżniejszej treści i rozmiarów, albo puścić się w podróż za ocean i ratować co się da z potopu” (Tamże, s. 35). Był to najbardziej ciężki i pechowy okres w życiu artysty. Mimo że po pięciomiesięcznej batalii prawnej obrazy udało się odzyskać, to pawilon wystawowy z cyklem „Quo vadis” już zwiniętym w rulony i przeznaczonym do wysyłki, został celowo podpalony. Wszystkie dzieła doszczętnie spłonęły: „Kiedy stałem na zgliszczach, patrząc z rozpaczą na popalone płótna i zwęglone »Figara« służące do objaśnienia obrazów, z wyrazem rozpaczy, przybliżył się do mnie pewien Francuz i rzekł: »Podziękuj panu Bogu za to, że jeszcze z synem swoim pozostałeś przy życiu (…)«” (Tamże, s. 36-37). Na szczęście malarz postanowił odtworzyć cykl na podstawie zachowanych szkiców i studiów. Obrazy ponownie zabłysły na wystawie w 1911 roku, tym razem w Paryżu, w Galerii la Boetie.

Jak znaczącą rolę miały dla Styki jego dzieła poświęcone „Quo vadis” świadczyć może fakt, że urządził on dla nich prywatne muzeum w swojej willi Certosella na Capri, gdzie przeprowadził się z rodziną w 1919 roku. Ta niesamowita kolekcja, na którą składały się nie tylko prace olejne, ale także rysunki, doczekała się również albumu pt. „Musee de »Quo Vadis« oeuvre de Jan Styka”. Został on wydany w Neapolu w 1922 roku, na trzy lata przed śmiercią artysty – naszego wspaniałego „Ursusa malarstwa”.

Proweniencja

Rzym, kolekcja prywatna
Rzym, kolekcja Margherity Russo
Capri, kolekcja prywatna
Capri, zbiory Muzeum „Quo vadis”

Biogram artysty

Brak zupełny znajomości mistrzów starych musi za sobą pociągać pewien dyletantyzm i naiwność, która może mieć swój wdzięk czasami, ale trąci zawsze nieuctwem i brakiem najprostszych wiadomości.

- Jan Styka (fragment pamiętnika J. Styki w: Czapliński Cz., The Styka Family Saga. Saga Rodu Styków, Bicentennial Publishing Corporation, New York, 1988, s. 16.)

  

Wielki patriota, a zarazem obywatel świata. Malarz majestatycznych panoram, którego sam mistrz Matejko traktował bardziej jak kolegę po fachu niż swojego ucznia. Wreszcie protoplasta malarskiego rodu Styków. Potężny, o mocnej posturze, przysłaniający niekiedy swoje obrazy. Przy tym elokwentny, ujmujący w obejściu i z poczuciem humoru paryżanina: „(…) rzadko kiedy mówił, raczej przemawiał. Nie malował jak zwykły śmiertelnik - tworzył; nie chodził, lecz kroczył (…)” (wspomnienie Karola Frycza, reżysera i scenografa teatralnego w: Czapliński Cz., dz. cyt., s. 95).

Jan Styka urodził się w 1858 r. we Lwowie. Wzrastał w atmosferze wielkiego poszanowania historii, otoczony narodowymi pamiątkami i patriotycznym duchem: „(…) ojciec mój, który się lubił zawsze rozczytywać w dziejach historycznych (…), opowiadał mi rzeczy, które umysł dziecka napełniały obrazami przeszłości. Już dzieckiem widziałem tych wojowników bełskich portrety po korytarzach klasztornych, już dzieckiem rozumiałem, że napady tatarskie i kozackie niepokoiły tę ziemię - już mi jęczało coś w tej ziemi, jakby cierpienie ludu w jasyr pędzonego” (fragment pamiętnika J. Styki w: Czapliński Cz., dz. cyt., s. 14). Zamiłowanie do rysunku odkrył jeszcze jako młody chłopiec, lecz ojciec nie zezwolił mu poważnie zająć się sztuką, póki nie skończył gimnazjum. Studia na wiedeńskiej Akademii wybrał już w zgodzie ze swoimi marzeniami zostania artystą. Rwał się do pracy: „(…) rysowałem zapalczywie antyki i komponowałem ustawicznie” (fragment pamiętnika J. Styki w: Czapliński Cz., dz. cyt., s. 15). Studiował też pieczołowicie dzieła dawnych mistrzów w Galerii Lichtensteina i Belwederze, a wieczory spędzał na literaturze, muzyce i książkach, wzajemnie inspirując się ze swoim współlokatorem i przyjacielem Franciszkiem Krudowskim. Po dwóch latach pobytu na Akademii otrzymał złoty medal i Prix de Rome, nagrodę umożliwiającą mu dalsze studia w Rzymie. Sercem był jednak w kraju, gdzie czekała narzeczona Musia i miejsce w pracowni Matejki. W 1882 r. zjechał do Krakowa zastawiając wcześniej swój złoty medal, by mieć z czego opłacić podróż: „(…) pod okiem Matejki, rozdzielony od niego jedną tylko ścianą, wziąłem się do pracy i rozpocząłem moją »Regina Poloniae«” (fragment pamiętnika J. Styki w: Czapliński Cz., dz. cyt., s. 18). Potrzebne do obrazu płótno otrzymał od Matejki, z resztek pozostałych po ukończonym dziele „Sobieski pod Wiedniem”. Profesor pomagał Styce pożyczając kostiumy i gobeliny, dawał także stypendia. Nie musząc martwić się o byt, młody artysta oddawał się tworzeniu. Idyllę przerwała wieść o śmierci ukochanej. Styka załamał się i poczuł ogromną potrzebę wyjazdu by zmienić środowisko i rozpocząć życie na nowo: „Matejko chciał mnie uwięzić w Krakowie i proponował profesurę w Szkole Sztuk Pięknych” (fragment pamiętnika J. Styki w: Czapliński Cz.,dz. cyt., s. 25). Nic go nie przekonało, w 1886 r. wyjechał do Paryża. Na miejscu znalazł wsparcie w postaci Axentowicza, wówczas już starego, obeznanego z miastem paryżanina. Chodził także do Chełmońskiego na wieczorki skupiające paryską Polonię. Śpiewał tam pieśni Moniuszki, które doprowadzały sentymentalnego gospodarza do łez. Od czasu do czasu wracał do kraju, zawsze pamiętając by odwiedzić Matejkę. Raz zastał profesora pracującego nad „Kościuszką pod Racławicami”: „Wejdź pan na te schodki - mówił mi - bo lepiej całość objąć można. Ale cóż teraz po Paryżu, to panu zapewne się wyda jakby jakiś malarz na przedmieściu malował” (fragment pamiętnika J. Styki w: Czapliński Cz., dz. cyt., s. 26). W tamtym okresie Styka poślubił Lucynę Olgiati, swoją byłą uczennicę z czasów krakowskich. Małżeństwo zamieszkało w paryskim atelier Styki, po czym przeniosło się na chwilę do Kielc, a później do rodzinnego Lwowa. Tam powstały m.in. „Polonia” (1890/91) i „Panorama Racławicka” (1894).

Talent Jana Styki odziedziczyła dwójka jego synów - Tadeusz i Adam. Jednak każdy z nich obrał swoją własną drogę twórczą, poświęcając się zgoła innym tematom i wykształcając charakterystyczny tylko dla siebie styl. „Synom moim mówiłem, że artysta ma dwie drogi. Albo być światowcem prawie co wieczór we fraku, z pustką w duszy, w głupim towarzystwie, gdzie się jednego głębszego zdania nie usłyszy. Przy czym z wolna talent marnieje, choć stosunki rosną; lub być samotnikiem siedzącym, tylko pracy swojej oddanym. Wówczas talent rośnie, wzmaga się i wcześniej czy później znajdzie swoje uznanie (…)” (fragment pamiętnika J. Styki w: Czapliński Cz., dz. cyt., s. 119). Malujący od małego pod okiem taty Tadeusz, choć początkowo interesował się bardzo różną tematyką, odkrył w sobie geniusza portretów. Był wziętym portrecistą wielkich osobistości m.in. Lwa Tołstoja, marszałka Focha, Sary Roosevelt, Poli Negri czy Ignacego Paderewskiego. Tymczasem młodszy Adam według zamysłu ojca miał zostać doktorem albo adwokatem. Jednak ujawniony talent przesądził o jego drodze artystycznej. Został wielkim orientalistą, malującym pasjami sceny arabskie.

Nr katalogowy: 10

Jan Styka (1858 - 1925)
Studium starca do cyklu „Quo vadis”, ok. 1902


ołówek, kredka, papier / 39,5 x 53,5 cm
sygn. p.d. monogramem: JS.


Cena wywoławcza:
9 000 zł
2 089 EUR
2 279 USD

Estymacja:
10 000 - 12 000 zł
2 321 - 2 785 EUR
2 532 - 3 038 USD

Cena sprzedaży:
9 500 zł
2 205 EUR
2 406 USD

Aukcja Dzieł Sztuki

wtorek, 19 marca 2024, o godz. 19.00
Dom Aukcyjny Polswiss Art
ul. Wiejska 20, Warszawa

Wystawa przedaukcyjna:
1 - 19 marca 2024
Wystawa czynna:
pn. – pt.: 11.00 – 18.00
sob. - nd.: 11.00 – 15.00

Zlecenia licytacji:
+48 (22) 62 81 367
galeria@polswissart.pl

Zlecenie licytacji

Licytuj online

Zapytaj o obiekt   

Newsletter

Zapisując się na newsletter Domu Aukcyjnego Polswiss Art otrzymujesz: