10.12.2024
Cykl chrystologiczny Leopolda Gottlieba
Zastane w Paryżu kontrasty społeczne pobudziły artystę do zreinterpretowania na nowo wątków biblijnych – by w refleksji pochylić się nad współczesnym, wielkomiejskim ubóstwem.
Drugi wyjazd Leopolda Gottlieba do Paryża w 1908 roku przyniósł w jego twórczości nowy etap. Zamieszkując w dzielnicy Montparnasse, malarz mógł zaobserwować tam pełen przekrój warstw społecznych. Z jednej strony widział apartamenty burżujów, nauczycieli uniwersyteckich, dziennikarzy, polityków i pracowników naukowych, a z drugiej ciasne mieszkanka podrzędnych obywateli i ubogie siedliska artystów. Cały ten „kocioł”, z międzynarodową bohemą na czele, zadziałały na Gottlieba wyjątkowo ożywczo. Skupiony wcześniej niemal wyłącznie na sztuce portretowej, zwrócił się teraz ku kompozycjom wielofigurowym i wątkom zaczerpniętym z Nowego Testamentu. Namalował w tym okresie m.in. dwie wersje „Chrystusa jako żebraka”, „Wieczerzę Pańską”, dwie wersje „Piety” (w tym jedną określaną również jako „Złożenie do grobu”), „Wskrzeszenie Łazarza”, „Miłosiernego Samarytanina”, „Chrystusa i Samarytankę” (tytułowanych też „Miłosierdzie”) oraz „Świętego Sebastiana”.
Nowe dzieła nie były jednak sztuką stricte religijną. Poprzez reinterpretację chrystologicznych tematów miały one na celu przekazywać etyczno-społeczne poglądy artysty i ważne dla niego, szlachetne wartości, takie jak empatia, miłosierdzie, współczucie czy sprzeciw wobec ubóstwa i fizycznej degradacji człowieka. „(…) Gottlieb nie posiada bowiem wyobraźni malarza religijnego, lecz raczej mocno, gdyż uczuciowo, wierzącego” – pisał jeden z krytyków (Kingsland Z. St., Malarstwo Leopolda Gottlieba, „Wiadomości Literackie, 1927, nr 48, s. 2). Mając różne szczęście w zarobkowaniu, artysta solidarnie łączył się w niedoli z zasiedlającymi Montparnasse rodakami. Dzięki swojej niezwykłej wrażliwości społecznej, widział w spotykanej na co dzień nędzy wymiar duchowy – i podnosił ją w swych płótnach do rangi biblijnych misteriów. Włączał do ikonografii nowotestamentowej współczesny pierwiastek egzystencjalny, tym samym odświeżając ją i uaktualniając jej przekaz. Pośrednio też poprzez tak kreowany temat – zdradzał swoje lewicowe sympatie.
Tworząc swoje chrystologiczne wizje – Gottlieb stał się subtelnym linearystą. Znany dotąd z ekspresyjnych portretów, teraz wyciszył i uspokoił swój styl. Linię zaczął prowadzić bardziej miękko i łagodnie, nadając dziełom szlachetnego rytmu. Upraszczał rysunek, syntetyzował plastyczność brył, używał stonowanej palety barwnej. Przepojone harmonią prace otrzymywały klasyczny wyraz, bliski sztuce Puvisa de Chavannese’a, o krok od wysmakowanej dekoracyjności Maurice’a Denisa. Monumentalne w formie i utrzymane w zgaszonej kolorystyce – poczęły przypominać kunsztowne freski.
Nie wszystkie dzieła z cyklu przetrwały do naszych czasów. „Święty Sebastian” i „Miłosierny Samarytanin” zachowały się jedynie w postaci szkiców. W zbiorach Biblioteki Uniwersyteckiej w Toruniu znajduje się jedna z dwóch wersji „Chrystusa jako żebraka” (ok. 1908-10), a „Złożenie do grobu” (1910–1911) i „Pietę” (1909-10) podziwiać można w Muzeum Izraela w Jerozolimie. Z kolei „Chrystus i Samarytanka” (1913) oraz „Wieczerza Pańska (1910) wzbogacają kolekcje prywatne. Malowane w drugim okresie paryskim prace – stanowią w twórczości Gottlieba ważny etap, przekazując nadrzędne dla jego artystycznej wizji wartości. Ponad-religijne, wzbogacone pierwiastkiem egzystencjalnym, są nowoczesnym manifestem miłosierdzia.